Kapadocja

Po śniadanku, zjedzonym w ciepłych promieniach wschodzącego słońca na tarasie hotelu Archpalace, pojechaliśmy na wyczekiwaną wycieczkę. Mamy dość miast kamiennych, wykutych w skale monastyrów i podziemnych sal i tuneli. Straciły urok nieznanego, oswoiliśmy je, a na końcu przejadły się. Nie zrozumcie nas źle, Kapadocja to bardzo piękne miejsce, warte odwiedzenia, ale my mamy dość.

Od początku byliśmy sceptycznie nastawieni do zorganizowanych wycieczek. To wrażenie właśnie nam się utrwaliło. Spotkaliśmy się w międzynarodowym towarzystwie: dwie świergotki amerykańskie, jeden kangur, łoś kanadyjski, jedna Helga oraz trzy klasyczne odcienie żółtego i włoskie gołąbki. Po miłym powitaniu, wysłuchaniu krótkiej historii rejonu (od 4000BC do XXw.) dotarliśmy do podziemnego miasta Derinkuyu. W rzeczy samej wykute w skale małe, wąskie korytarzyki, klaustrofobiczne komnaty, podziemna stajnia, wszystko piękne, ale podłe Turki zabrały nam statyw. To nam się bardzo nie spodobało. Zdjęcia pod ziemią z ręki? DSC_7779 DSC_7777

Następny punkt wycieczki to wspaniały kanion, według przewodniczki, piękniejszy niż Wielki Kanion w Arizonie. Nie wiemy, w Arizonie nie byliśmy, o tym kanionie też trudno nam coś powiedzieć. Zwiedzanie kanionu polegało na szybkim marszobiegu wśród tłumu innych wycieczek. Nasze próby uchwycenia czegoś pięknego kończyły się nerwowym cmokaniem przewodniczki, co więcej, usiłowała straszyć pozostających z tyłu dzikimi zwierzętami, takimi jak lwy, gepardy, tygrysy. My spotkaliśmy jedynie półdzikiego osiołka, stadko gęsi i całkiem oswojonego kotka.

Turki mają fajny sposób na powiększenie ilości miejsc w restauracji: ustawiają drewniane bądź metalowe podesty w rwącym nurcie rzeczki, robią do nich kładki i tak powstają miejsca vipowskie.

DSC_7890

Po pouczającym biegu w kanionie, pojechaliśmy obejrzeć kopię monastyru gruzińskiej Wardzi w Selime. Wciąż nas poganiali. Przed nami były jeszcze trzy punkty tego jakże bogatego programu. Dolina Gołębi, fabryka ozdób z onyksu i punkt widokowy nad Goreme.

DSC_8007 DSC_8029

O Dolinie Gołębi i punkcie widokowym można powiedzieć, że praktycznie niczym się nie różniły, położone od siebie o sto metrów w linii prostej i służyły generalnie do robienia zdjęć panoramicznych miasta. Turczyny w każdym z tych miejsc poustawiały jeden na drugim straganów z tureckimi dobrociami ażeby oskubać turystów. Bylo to jednakże nienachalne. Zaś fabryka ozdób z onyksu…

DSC_8051
DSC_8037

W fabryce zobaczyliśmy krótką prezentację wycinania, obróbki i polerowania kamyków, usłyszeliśmy do tego odpowiedni komentarz, po czym na część dalszą prezentacji zaproszono nas piętro wyżej, gdzie pokazano różnice między czterema gatunkami turkusu na świecie (chińskiego, amerykańskiego, tureckiego i rosyjskiego). Ta część prezentacji, odbywająca się już w sklepie, zakończyła się słowami: “udanych zakupów!”.

DSC_8108

Jedno jest pewne. Zorganizowane wycieczki nie są dla nas.