Antypanda

Postanowiliśmy zostać i odpocząć i nacieszyć się nadchodzącym zgiełkiem początku sezonu.
Zostaliśmy cały czwartek, w nocy obudziła nas sroga impreza gdzieś na wzgórzach okalających Skorpilovtchi, a potem w piątek coś chcieliśmy zrobić, już nie pamiętam, co, i okazało się, że autko nam zasnęło snem wiekuistym. Nie reaguje na kluczyk, głaskanie, sapanie, fukanie, nic. Umarł w butach. Podejrzenie padło, oczywiście, na skrzaty nasze małe, a psotne, że włączały sobie jakieś ekrany, a potem o nich zapominały.

Postanowiliśmy sprawdzić, jak się ma nasze ubezpieczenie i już po 7 telefonach (od różnych osób potwierdzających różne rzeczy w różnych językach) i 3 godzinach od zgłoszenia podjechał na laweciarz, który wywołał nieliche poruszenie na kempingu. Podłączyliśmy boostera, auto ożyło i teraz już, by podładować trochę akumulator, musieliśmy zrobić małą trasę, więc pognaliśmy do Obzoru wymienić hajs na bułgarski. Dzieci w tym czasie tak zasnęły, iż nie zauważyły w ogóle, że wyjechaliśmy z kempingu i wróciliśmy z powrotem.

Tego dnia rozmawialiśmy trochę z Polakami na plaży na tematy polityczne i widać, że osąd jest powszechny. Ludzie zmęczeni są wojną, Ukrainą i wkurzeni banderą i UPA.

  • Nawet Rosjanie w końcu przeprosili za Katyń, stwierdził pan z Włocławka.

Tak to zostawię tutaj po prostu.

W ciągu tych kilku dni sam z siebie ukształtował się nam plan dnia: rano toaleta, potem kawa, potem śniadanie, a po śniadaniu dla odmiany kawa. Wtedy toaleta i jakoś około 11-tej szliśmy na plażę zwłoki smażyć, a moczyć. Jak upał narastał do nieprzytomności, to wracaliśmy coś zjeść, potem drzemka, dzieci wówczas pląsały z chłopcami z kempingu a potem szybka kąpiel i kolacja w restauracji. Dość szybko monotonia tego układu zaczęła mi doskwierać i doszedłem do wniosku, że zostajemy w tym miejscu o jeden dzień za długo. Ania też doszła do podobnego wniosku.

A co do Ani, to chodziła ona cały czas w okularach przeciwsłonecznych, dzięki czemu dorobiła się pod oczami bladych podkówek, a ja uroczyście nadałem jej nowe podróżnicze imię. Kot Oblizuch został Antypandą.

W niedzielę, po pożegnalnej kąpieli w wesołych falach Morza Czarnego, połączonej z uroczystymi chrzcinami Antypandy, udaliśmy się na północ, mając nadzieję dojechać do Vulcanii Noroioși Pâclele Mari, co jest miejscem znajdującym się w Rumunii, w Górach Buzăului, jakieś 370 kilometrów od nas z przeprawą promową przez Dunaj po drodze.

Ruszyliśmy późno więc i dojechaliśmy późno i teraz jest już późno, jak jasna cholera i jestem zmęczony i zaraz położę się spać. Towarzyszy nam w nocy cykanie świerszczy i, raz na jakiś czas, wycie szakali. Słuchamy uważnie, bo u nas na Pomorzu, szakale jeżdżą VW w TDI i wyją okrutnie ale z jakimś dziwnym stukotem.

Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz

Leave a Reply